Ostróda - Szeląg - Tabórz i bonus.
Jak obiecałem, też tak czynię i zapraszam do swojej pierwszej rowerowej relacji. Z racji tego, że dopiero ogarniam tą platformę blogerską, całość może być trochę nieskładna i nieporadna, więc z góry przepraszam :) Zaczynajmy więc! Zdjęcie u góry wyszło mi zupełnie przypadkiem, jakoś nacisnął mi się spust, ale w sumie dobrze obrazuje ono początek prowadzenia tego bloga i samej wędrówki. Zaręczam, że będę do maksimum hamował się z zamieszczaniem podobnych abstrakcji, no ale koty za płoty ;) Piątek szóstego maja naprawdę dał czadu i temperatura oscylowała wokół "trzydziestki" na termometrze i nic nie zapowiadało się, by miało się to zmienić. Na pewno nie dziś, więc po naprawdę krótkiej preparacji byłem już w siodle i próbowałem wyjechać ze swojego miasta. Ktoś może pomyśleć, że przebicie się przez ulice 35cio tysięcznej mieściny to nic trudnego, ale praktycznie nieistniejąca infrastruktura rowerowa i mus korzystania z jezdni i chodników na przemian czynią taką przeprawę ...
Komentarze
Prześlij komentarz