Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Wczesnoletni wieczór pomału, pomalutku.

Obraz
Godzina szesnasta i o ile już nie jest całkowicie ciemno, przy pochmurnym dniu, to przy niepochmurnym można jeszcze gdzieś nad horyzontem dostrzec te łuny i kolory zupełnie niepasujące do tej rzeczywistości, która od jakiegoś czasu nastała. No i sobie człowiek przypomina jak to drzewiej, kiedyś, za dawnych czasów, czyli te cztery, pięć miesięcy temu bywało. Z jednej strony to jakaś prehistoria, ale z drugiej, przecież to było jakby "przed chwilą". I jako że ostatnia notka całkiem zimowa, a przecież zima już zawitała na jakieś półtora dnia, to dla równowagi musi być coś letniego, żeby chociaż z resztką godności zakończyć ten zupełnie nieproduktywny rok na blogu ;) No to czas się przejechać do lasu i nad jezioro wczesnolipcową porą. Godzina chwilę po osiemnastej i jak dobrze widać powyżej, dzień nadal w pełni, a słońce zdecydowanie wyżej niż teraz w południe, o ile je w ogóle widać ;) Widać też linię lasu, który wiele razy już tu gościł, a i zaczął blogowo ten rok, no to niech

Zimowych kilka wyjść na świat

Obraz
 Jako że wiosna już dość widzialna (ale nie odczuwalna, bo w momencie pisania, tj. dnia 25.04, naszła sobie chmura i spadło kilka sztuk śnieżynek), czas na coś stricte zimowego, bo ta pora jest wyraźnie poszkodowana w tym miejscu. Zatem, żeby więcej nie płakała lodowymi łzami, na pożegnanie dedykuję jej kilka zdjęć i parę ciepłych słów ;) Gdy po klasycznie szarym, ciemnym i dołującym grudniu w końcu w świetle latarni zaczęły wirować pewne drobinki, chyba każdy (oprócz drogowców i kierowców) ucieszył się. Gdy sypnęło trochę bardziej, w pierwsze wolnej chwili czas uderzyć było w las, bo już dawno nie widziałem go w zimowym makijażu. Pogoda na pierwszy rzut oka nie zachęcała, bo było mgliście i dość wilgotno. Mi akurat to pasowało, bo było gwarantem niecodziennych widoków. Taką przynajmniej miałem nadzieję.  Jak widać, zima jeszcze nie w pełni sił, po prawdzie teraz widzę że była dość licha, ale na tamten czas wystarczała. Robiła robotę.  Zmierzałem nad jeziorko Czarne. Rezerwat Poryblina