Posty

Przez Płaskie do Wody, a powrót Kanałem (którego nie widziałem).

Obraz
 Jest lato, rzecz niezaprzeczalna w tym momencie rzeczywistości, ale ruchoma i zmienna, bo skończy się szybciej niż by się chciało i zakładało. Dokładniej rzecz biorąc - lipiec - więc lata najlepsze chwile, bo sierpień niby fajny też (bo i fajny), ale już pomału otwiera się okienko w głowie, że to już taka z lekka równia pochyła, wprost do pierwszych wrześniowych przymrozków z rana, a potem to już tylko filbumvinter i zagłada. No to cóż, do pociągu rower włóż i jedź, by mieć potem co powspominać, a i może bloga odkurzyć, bo stoi gdzieś w internecie i zbiera pajęczyny. Powtórzę za Tadeuszem Faliszewskim zatem: jadziem, Panie zielonka.  To nie pierwsza tegoletnia eskapada, bo (również w lipcu, na jego początku, i tu pozdrawiam serdecznie głogowską dobrodziejkę, która znacznie przyczyniła się do polepszenia już i tak dobrych wrażeń), udało się wybrać w Góry Sowie i Kamienne na tydzień, które jak najbardziej warte zobaczenia i opisania, ale z górami jest tak, że o dziwo są dość ciężkie do