Cmentarz na Górce.


Niestety, ale nawet tak mocne lato jak tegoroczne musiało się kiedyś skończyć. Początek jesieni też był łaskawy i śmiało można było go nazwać złotym, ale no wszystko ma swój kres. Przyszła jesień mniej łaskawa, ale przecież to nie powód by zamknąć się na cztery spusty i autystycznie patrzeć przez okno ;) Właśnie przy okazji takiej pogody naszło mnie, by odwiedzić (pieszo) pewne miejsce, które mimo iż w ścisłym mieście, to jest owiane pewną tajemnicą i rzadko odwiedzane. Byłem tam wiele lat temu, więc tym bardziej się na tą wycieczkę cieszyłem. Tym miejscem jest cmentarz o nazwie Polska Górka.


Końcówka października była bardzo "dobrym" okresem na wizytę w tym miejscu. Było cicho, nastrojowo, klimatycznie, a także trochę niepokojąco - co tylko podkręcało cały wypad. Duchów się nie obawiałem, ale nie chciałem się natknąć na lokalsów, bo okolica cmentarza to delikatnie rzecz biorąc nie najlepsza dzielnica Ostródy.




Pochówki zaczęły odbywać się tu już w roku 1788. Brama cmentarna pochodzi z 1834. Spoczywają tu Polacy, niemieccy ewangelicy i Żydzi. Jednak największą osobistością cmentarza jest z pewnością grób, czy raczej pomnik, Gustawa Gizewiusza.


Duchowny, kaznozdzieja, działacz ludowy i obrońca języka polskiego i kultury polskiej przed germanizacją. Grób kiedyś regularnie wandalizowany przez "pokolenie hwpd"(co za absurd i totalna niewiedza, a dziś pewnie są dumnymi nosicielami bluz z symbolami Polski Walczącej - choć może poszli po rozum do głowy), co szło wywnioskować po napisach sprayem, dziś prezentuje się jak na zdjęciu powyżej. I oby było już tak zawsze.




Na szczęście żadnych żywych ludziów jak na razie nie było, i można było się zająć eksploracją.
Na ostatnim zdjęciu widać kawałek creepy domu, który bardzo pasował do całej okolicy.



Kiedyś, za czasów, gdy wyprawa w takie miejsce to była niesamowita przygoda, razem z paroma kolegami z podwórka weszliśmy do środka. Jak widać, to stare budownictwo sięgające pewnie czasów pruskich, więc korytarze były dziwne, wysokie i ciemne. Wbiliśmy się na ostatnie piętro, nie wiem czy nawet nie na strych, a jakaś dziewczynka poszła za nami i zamknęła nas na górze, i do dziś mam w głowie obraz wielkich drzwi które odcinają nas od świata :) Jakoś jednak wydostaliśmy się na zewnątrz.

Tymczasem szedłem dalej:




Natknąłem się też na żydowskie macewy:



W ogóle nie było czuć, że by po wyjściu z cmentarza było się w ścisłym centrum miasta. Cisza i spokój, ale to chyba taki cmentarny standard ;)







Gdzieniegdzie niestety widać było, że miejsce jest używane do pewnego typu posiedzeń, ale ciężko by tak nie było z taką lokalizacją. Kiedyś, z tego co pamiętam, było jednak o wiele gorzej.

Znicz pod drzewem dla efektu, czy upamiętnienia czegoś?





Gdzieś tam dalej przebijała się Ostróda (której podoba mi się kontrast "fajnego miasta na lato", jak i dość ponurego poza nim miejsca z właśnie dawnymi nekropoliami i innymi pozostałościami historii)  i ciekaw byłem jej związku z tym cmentarzem. Miejscem, które na jej mapach było od bardzo dawna. Miejscem, gdzie miał swój odpoczynek jeden z jej wybitnych mieszkańców. Wydaje mi się, że mimo położenia w centrum, Polska Górka jest jednak trochę z boku miasta. Ot, wzgórze ze starymi drzewami i czymś pośrodku. Nie przeszkadza. Z jednej strony właśnie takie podejście daje jej ten klimat, ale z drugiej, czy nie zasługuje na coś więcej, niż tylko bycie tym "starym wzgórzem"? Myślę, że dałoby radę połączyć i jej walory, i tchnąć w nią trochę życia.






Grób Adolfa Tetzlaffa i jego żony. Tetzlaff był armatorem ostródzkiej żeglugi i jednym z jej twórców na Kanale Ostródzko - Elbląskim.


Na koniec jeszcze dwa ujęcia na Polską Górkę z miasta:




I ciekawostka historyczna:)

Na obrazie Marie Nicolas'a Ponce - Camus'a ( iście królewskie nazwisko jak na malarza ;)) pt: "Napoleon użycza łask mieszkańcom Ostródy" (cóż za boski gest, ach) :


Najprawdopodobniej widać właśnie Polską Górkę. To te wzniesienie z kilkoma drzewami nad Napoleosiem, i nawet można je wziąć za te drzewa które mija się po przejściu przez bramę cmentarną ;) To, że Ostródę Bonaparte nazwał "podłą dziurą" pominę, choć czasami mam co do niej podobne uczucia ;) Także tym optymistycznym akcentem kończę tą relację.

W Ostródzie straszy :)

Mały update z okazji wybrania się na cmentarz w Halloween: (tu pozdrowienia dla kompana tej wyprawy, bo każdy inny zmiękł :))




Jak widać, zaczynało robić się ciemno. Na cmentarzu jednak panowała już noc i było całkowicie inaczej niż kiedy byłem za dnia. Samemu na nic chyba nie odważyłbym się na taki spacer, ale we dwóch już raźniej - choć lekki dreszcz cały czas był obecny :]





Mimo iż tak naprawdę zmierzch dopiero zapadał to już było dość mrocznie, i obaj mielibyśmy duuuże opory by przyjść tu prawdziwą nocą.

Grób Gizewiusza nie zapomniany, a i my dołożyliśmy światełko. Ruszyliśmy w głąb cmentarza i odbiliśmy w bok, na groby Tetzlaffów:



Tam też zapaliliśmy po świeczce i poszliśmy głębiej.





Tu już zaczynało się robić dziwnie. Kompan miał w telefonie program do wykrywania duchów (tak, brzmi to idiotycznie), który faktycznie mierzy natężenie promieniowania elektromagnetycznego. Zabawka czy nie, podkręcało klimat tego miejsca. Jakoś właśnie przy tym zniszczonym pomniku wskazania szły najbardziej w górę. Brr..



Dalej jakoś nie było nam po drodze i postanowiliśmy wracać. Towarzysz zarzekł się w pewnym momencie że coś usłyszał za sobą i myślał że to ja coś powiedziałem, ale ja byłem przed nim. Jakoś tak przyspieszyliśmy kroku ;)






Zapaliliśmy jeszcze dwie świeczki dla efektu. Ostatni rzut oka na bramę:


I na dziś wieczór pożegnaliśmy Polską Górkę i jej mieszkańców.






Komentarze

  1. Daj relacje z naszej Halloween''wej wyprawy, dziedzicu estetyki Napoleona 😉. Za dnia to całkiem inaczej wygląda 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha z tym slyszeniem czegos to maly wkret by sprawdzic Twoja reakcje 😉. W sumie mozna i noca sie tam wybrac. Nie widze przeszkód 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, naprawdę... Lubisz życie na krawędzi :P Chociaż zamiennie z apką wykrywającą duchy można stosować psa - moja zaczęła mieć opory przed wchodzeniem do parku (nieekshumowany były niemiecki cmentarz). Tłumaczę sobie to paroma zbyt intensywnymi w przebiegu spotkaniami z innymi pieskami, które mogła sobie zapamiętać, ale... wiesz jak nie wiesz? ;)
    Ta ostródzka górka cmentarna aż się prosi o ogarnięcie pod kątem spacerowym, a może i nawet jakąś wieżyczkę widokową?... Zmarłym by to chyba nie przeszkadzało, a nawet i więcej pamięci u żywych może by zaznali (chociaż i teraz jest coraz lepiej, z tego, co widać). Zresztą, przy naszej historii, to nieraz się zastanawiam, co kryje gleba choćby w moim przydomowym ogródku (wiem tylko o poprzednim psie...). A już nie mówiąc o bardziej "burzliwych" miejscach, bo we Wrocławiu to niejedno osiedle na kościach postawiono.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry pomysł z psem! :) Pożyczę od brata jego wyjca i może kiedyś pójdę, ale on jest tak strachliwy nawet w zupełnie niestrasznych miejscach, że nie wiem czy będzie wiarygodny ;) Mimo to ciekawe, że Twój piesek tak się tam zachowuje.
    Na pewno taka wieża (kolejny dobry pomysł, może napisz do ostródzkiego urzędu i opatentuj, mamy nowego burmistrza i może coś z tym zrobi ;)) to byłoby coś, i widok dawałby radę. Przy okazji też i o grobach ktoś by pomyślał, bo jednak tak smutno, że ktoś zasłużony, mający swoją ulicę i tablicę pamiątkową w mieście, leży "ot tak".
    Mamy takie "szczęście", że nasze ziemie, śląska i mazurska, widziały tak dużo, że pewnie pod naszymi domami jakby poszukać, to znalazłoby się coś wartego uwagi. Szkoda tylko, że można o tym jedynie pomarzyć, że to kiedyś ujrzy światło dzienne - chociaż tyle się ostatnio buduje, że to nie takie nierealne :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przez Płaskie do Wody, a powrót Kanałem (którego nie widziałem).

Ostróda - Szeląg - Tabórz i bonus.

Wyprawa lipiec 2016 - Z Mazur przez Polskę w góry, i nie tylko.