Zimowy feriourlop


Oj, na tyle znudziły mi się wiatraki i poldery, iż postanowiłem, że koniecznie muszę zajrzeć jak tam wygląda ta słynna zima, która od paru tygodni terroryzuje nadwiślański kraj. Zatem przybyłem, zobaczyłem, i ruszyłem w teren, by przekonać się o tym osobiście. Na piechotę, tempem wybitnie spacerowym. Pogoda łaskawa, mariaż lekkiego przymrozka ze słońcem wręcz nakłaniający by udać się gdzieś powdychać jednego z niewielu areałów powietrza, gdzie oprócz niego nie wciąga się też smogu.


Ptactwo wodne dzielnie stawiało opór temperaturom. Za nimi ostródzki bulwar z obiektami gastronomicznymi, gdzie całkiem przyjemnie posiedzieć i popatrzeć na zatokę jeziora Drwęckiego czy to zimą, czy każdą inną porą.


W którejś z letnich relacji również umieściłem kadr z tym widokiem:


Kamuflaż otoczenia widoczny gołym okiem ;) Lubię taki dualizm, to, jak to samo miejsce może wyglądać w innym czasie, jak bardzo może zmienić się jego klimat. Słoneczna pogoda na obu zdjęciach nastraja pozytywnie, jednak przy szarudze ta flagowa panorama miasta wydaje się, hmm, zdystansowana? Dobra, idziemy dalej.


Widok dosłownie po obróceniu się, i w oddali miejsce docelowe dzisiejszego wyjścia. Odległa ściana lasu gdzieś nad równie odległą taflą kusi, by opuścić miasto i dać nura gdzieś w głębiny tej krainy lodu. Żeby nie było tak podniośle lirycznie - po prawej buduje się i od lat wybudować nie może hotel dużego holdingu. Inwestycja utknęła gdzieś na mieliźnie, co dziwne, bo tego typu obiekty zazwyczaj w Ostródzie doprowadza się do końca i otwiera z pompą. Mam jednak ważniejsze sprawy na głowie i ruszam przed siebie. Po kilkunastu minutach definitywnie opuszczam miasto i obok nasypu nieczynnej od lat linii kolejowej Ostróda-Morąg idę naprzód:


Ściana lasu, prosta, gdy ogląda ja się z miasta, tu zaczyna falować, dając ciekawy efekt widoczny na zdjęciu powyżej. W tył zwrot i rzut oka na coraz mniejsze miejskie zabudowania:


Kropka na lodzie to wędkarze, nic nie robiący sobie z tego, że temperatura bardziej sugeruje zbliżanie się do roztopów niż do zimy, jaka panowała tu niedawno.


Powoli opadające w dół słońce działa jednak na korzyść tych hardkorów.

Pozytywne zaskoczenie. Gdy byłem tu ostatnio, te miejsce to była jakaś enklawa wędkarzy wyklętych (coś jak ta piękna rzecz ;) ), więc pełno śmieci, zanęt, butelek i wszystkiego innego, a teraz?:


Z poległych pni ławki jakieś, baldachimy :D Miejsce na ognisko, i to chyba legalne, a nie kitranka w krzakach. Do tego blisko linia brzegowa. No i czysto, co widać na zdjęciu. To mi się podoba. Oby jednak nie stało się to ulubionym miejscem kwiatu młodzieży, bo ten lubi przejmować takie miejscówki. Wrócę na wiosnę i zobaczę, czy miejsce te zachowa swoje walory.

Dalej już tylko i wyłącznie las. Zimowy, słoneczny las, chciałem dodać:






Więc nie trzeba nic dodawać :)

Cały czas mam nadzieję, że spotkam tu w końcu wilka. Bo one gdzieś tu są:

Wmawiam sobie, że to wilcze :)

Komentarze

  1. O, witamy na ojczyzny łonie (choć tymczasowo?) ;) Piękny spacer. Pogoda się trafiła jak szóstka w totku, bo poza tym szarówa obrzydliwa i światło trzeba w południe włączać, bo ciemno... U nas nad Odrą może byłyby podobnie piękne okoliczności przyrody, gdyby nie było tak zadupiaście, meliniarsko i straszno. A szkoda, bo są i jakieś pruskie, i niemieckie fortyfikacje, i ładne zatoczki w starym korycie rzeki... Ale lepiej eksplorować nadrzeczne szuwary jednak za miastem.
    O wilkach to tylko słyszałam, że w Karkonoszach się znowu pojawiły i porwały cielaka, a ostatnio, że koło Zielonej Góry hasają: http://bit.ly/2k36yQp

    Przypomniałeś mi, że też miałam pomysł, żeby uwieczniać cyklicznie jakieś miejsce, ale bodajże żeby co roku. Gdzieś w internetach mignęło mi zdjęcie dwóch starszych pań pozujących obok (swych?) harlejów - a pod spodem zdjęcie tych samych pań (ale pięknych i młodych) z innymi, ówczesnymi harlejami. Więc fajnie byłoby sobie stworzyć takie archiwum własnych zdjęć z motórem na tle czegoś. Tylko jeszcze nie wymyśliłam tego tła ;) Nie wiem, czy wybrać jakieś, żeby przez lata było widać zmiany tego pejzażu, czy na tle domu po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :) Chciało się bardzo nawet samemu, człowiek tak spragniony swojskich klimatów, że i samemu poszedł chętnie :) Tymczasowy powrót do ojczyzny, i jutro znów tam daleko, ciułać na "tą pewną rzecz", jak z prospektu ;) Aż tak u Was straszno jak piszesz? Wielka szkoda, bo tereny również macie maga ciekawe. Tu też nie jest tak kolorowo, pełno jest miejscówek żywcem wyjętych z 997, więc podwójnie cieszą te zadbane. Co wo wilków - na dniach przeczytałem, że jakieś siedem kilometrów od miejsca swojego spaceru, wataha dopadła sarenkę - smutne, ale też ucieszyłem się, że te przepiękne stworzenia dają sobie radę, jakkolwiek brutalne te dawanie rady by nie było.

      Gorąco Cię namawiam do stworzenia takiego projektu uwieczniającego cykliczność :) Na pewno odpowiednio tą zaaranżujesz, opiszesz i obfocisz, jak to masz w zwyczaju u siebie, i będę wiernym tego czytelnikiem :)

      Pozdrawiam i oby sezon zaczął się już jak najszybciej! (Hondka i reszta towarzystwa pewnie już się niecierpliwią w oczekiwaniu?) ;)

      Usuń
    2. No tak, na zdjęciach to to zawsze wszystko ładnie i malowniczo wygląda, a w naturze tak jak piszesz - nic tylko wołać 997 czasami :P Z takimi zakamarkami, to wiadomo - czasem się przejdzie i nikogo nie spotka, a czasami będzie lipa. Dlatego jak już, to kręciłam się w takich okolicach na cezetce - zawsze można szybciej spier... się ulotnić ;)
      Niech wilki lepiej zjadają te sarny, jak natura przykazała, niż by kopytne miały skończyć jako roadkill :|
      No dobra, do wiosny jeszcze czas, coś wymyślę z tym cyklem historycznym ;)

      Usuń
  2. PS. Ale bez pieska, to by mi się nie chciało tyle na piechotę chodzić, podziwiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty masz pieska stworzonego do takich eksploracji przecież ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przez Płaskie do Wody, a powrót Kanałem (którego nie widziałem).

Ostróda - Szeląg - Tabórz i bonus.

Wyprawa lipiec 2016 - Z Mazur przez Polskę w góry, i nie tylko.