Początkiem lipca.


W Polsce są dwa stany - jest albo za zimno, albo za gorąco. Stan pomiędzy o ile się w ogóle pojawia, jest bardzo trudny do uchwycenia i odczuwają go nieliczni, przez bardzo krótki okres czasu. Ostatnie tygodnie to dominacja ciepła, gorąca wręcz. Twarz znajomej z już byłej pracy która wyglądała jak po bliskim kontakcie z opiekaczem do kanapek skutecznie co dzień mi o tym przypominała, ale i bez tego każdy czuł, że mamy w Polsce namiastkę tych wszystkich ciepłych krajów, o których się marzy przez większość roku. Na rowerze na szczęście nie czuje się tego, więc ciepły początek lipca wykorzystałem na przetarcie szlaków, które odkryłem dwa lata temu. Nie będzie to jak wcześniej "fabularyzowana" przejażdżka, choć kilka opisów się znajdzie. Zapraszam :) 


Czekający na samozagładę dworek w Lubajnach, oblężony przez wszechobecną roślinność: 


Nie ma nawet żadnej zjawy-rezydentki, co dodatkowo usmutnia jego sytuację. Ile w Polsce niszczeje podobnych obiektów?

Jeszcze rzut oka na Lubajny:


Jak na Islandii:


Dalej jednak już całkiem swojsko:


Chwila przerwy w terenie. Rower trochę naprawiony i tych kilka reperacji dało mu nowe życie, i aż chce się jeździć:


Wieś Zwierzewo i jak nazwa wskazuje, dużo ich tam jest. Co prawda puszczony luzem owczarek niemiecki napędził mi stracha, ale takie widoki proszę częściej:


Podczas wędrówek spotykam całkiem sporo poukrywanych agroturystyk, kempingów lub miejsc postojowych, i prawie zawsze są miejscami ciekawymi i zadbanymi, jak to:


Tu z kolei kawałek jeziora Szeląg Mały, oddzielonego nasypem kolejowym od Szeląga Wielkiego, a kiedyś były po prostu jeziorem Szeląg, jednym i całkiem długim (15 kilometrów):


Chwalcie łąki umajone:


To były zdjęcia z pierwszego lipca, i teraz set z trzeciego. 


Totalnie leśny zakątek w nadleśnictwie Stare Jabłonki:



Wiedziałem, że to musi się zdarzyć. Dotarłem do Pacanowa:


Choć też Afryka mogła się napatoczyć:


Kolejne fajne miejsce, pełne zwierząt i klimatu. Osioł jak to osioł, w swoją stronę:


Za Ostrowinem rozległe stepy:


Na zdjęciu nie za bardzo, ale w rzeczywistości można ujrzeć stąd dwa maleńkie trójkąciki ostródzkich kościołów, i widok robi wrażenie. Bez kościołów też jest chyba nieźle:


Stepy c.d:


Tu budowa ostródzkiej obwodnicy, która psuje trochę krajobraz, ale jeśli poprawi bezpieczeństwo, to spoko:


Podostródzkie Shire w okolicy Lichtajn:


Wcześniej opisywałem wyprawy w raczej północne strony, które odwiedzałem pierwszy raz, a ta wycieczka to taki powrót do tego gdzie kiedyś, i było bardzo przyjemnie :) Poniżej jak zawsze mapka trasy:


Komentarze

  1. Święte słowa o dwóch stanach pogody... Niby klimat umiarkowany, ale same skrajności. A te optymalne warunki do jazdy są oczywiście wtedy, jak człowiek uwiązany w robocie.
    Przestrzenie cudne, aż chciałoby się sobie wyobrażać, jak pachną, ale od maja do lipca, to ja akurat nic nie czuję i lepiej mi unikać łąk i pól - chyba że dość żwawym przejazdem ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przez Płaskie do Wody, a powrót Kanałem (którego nie widziałem).

Ostróda - Szeląg - Tabórz i bonus.

Wyprawa lipiec 2016 - Z Mazur przez Polskę w góry, i nie tylko.